Gdy nasze dziecko skończyło 2 miesiące zaczęło się do nas uśmiechać niczym Mona Lisa, dość nieśmiało i jakby od niechcenia. My robiliśmy do niego głupie miny, szczerzyliśmy zęby w uśmiechu niczym kot Garfield, a on nieśmiało podnosił ku górze kąciki ust. Gdy spacerowaliśmy z nim po pokoju, opowiadając ze szczegółami co, gdzie się znajduje i jak się nazywa, uwagę jego przykul ceramiczny kolorowy kogucik, stojący na jednej z szafek kuchennych. Tylko ten ptaszek z czerwonym pióropuszem wzbudzał u niego niczym niepohamowany chichot. Nikt z nas nie był w stanie powiedzieć co nasz mały brzdąc widział w tym kolorowym cudaku i co go w nim, aż tak śmieszyło. Czy mógł wiedzieć, że pochodzi z kraju w którym był gdy mieszkał w brzuszku mamy? Czy przebywając w tym dość ciasnym mieszkanku słyszał nuty Fado, czuł smak pastel de nata, widział promyki słońca oraz czy zapach wszechobecnych pomarańczy i fig był w stanie dotrzeć do niego? W trakcie tej podróży dużo się zmieniło, bo właśnie w Portugalii, a nigdzie indziej poczułam namacalnie ruchu naszego dziecka. Właśnie tam zrozumiałam, że ktoś daje mi znaki, że jest ze mną i nic tego nie zmieni. Od kiedy zamieszkał z nami nasz portugalski przyjaciel nie wiem dlaczego, gdy piję poranną kawę lubię zerkać na niego i wyobrażać sobie, że puszcza do mnie oko;)
P.S. Jeżeli ktoś chciałby przeczytać więcej informacji nt naszej podróży zapraszam na blog mojej drugiej połówki http://www.historiezpodrozy.pl/
16 komentarzy
te dwa zdjęcia na dole są ….wyjątkowe i takie magiczne….
dziekuje w imieniu męża:)
u nas porcelanowy kogucik zamienił się dziś w pył… przykro mi tak strasznie:((
wasz kogucik przepiekny, biegiem do mezusia twojego na blog lece:)
bardzo mi przykro z powodu kogucika i w imieniu małżowina dziękuje za odwiedziny:)
Oh, jak zazdroszczę tej Portugalii. Ja na słowo wyjazd i wakacje jestem spakowana w 3s. A jeszcze jakby móc pomieszkać gdzieś poza PL dłużej niż 2 tygodnie to już w ogóle. Kurczę, jakoś mało przywiązana jestem do ojczystej ziemi…
Zdjęcia piękne, klimatyczne….
Żebyś na porodówkę się tak szybko zapakowała 😉
już na pewno jest spakowana:)
też miałam taki kogucik:( na lodówce magnesik i małe łapsko ostatnio dorwało i rzuciło na ziemię i zniszczyło:)
bo magnesy są super do rzucania, u nas wszystkie holenderskie kamieniczki skończyły żywot w ten sposób:)
odwiedziłabym Portugalię, ale chciałabym poznać ją od tej normalnej, codziennej strony, a nie turystycznej. szczególnie kuchnia, tradycje, zwyczaje.
piękne zdjęcia!!!
my niestety za krótko w Portugalii, by poznać jej prawdziwe oblicze:(
Ach jaki piękny kogucik 🙂
O! Nie mały kawałek świata zwiedziliście!
A To Ty z okolic BB? 😉
a jak bielszczanka pełną gębą;)
zostałaś nominowana 😉
więcej na moim blogu:)